Pomnik przypominający o roli polskich pilotów w walkach o Normandię podczas II wojny światowej stanie w czerwcu we francuskiej miejscowości Plumetot, dokąd w sierpniu 1944 roku przyleciały z Wielkiej Brytanii trzy polskie dywizjony myśliwskie.
Trwa zbiórka pieniędzy na realizację projektu, którego inicjatorem jest przewodniczący Komitetu Pomnika Lotników Polskich Richard Kornicki - syn legendarnego pilota oraz dowódcy kolejno dywizjonów 308 i 317, pułkownika Franciszka Kornickiego.
"Większość pomników w Normandii dotyczy największych sił alianckich, które brały udział w inwazji. Podczas gdy każde inne polowe lotnisko ma jakąś formę upamiętnienia, to mała miejscowość Plumetot nie miała dotąd niczego, co czciłoby pamięć o polskich lotnikach, którzy stacjonowali tu od sierpnia do września 1944 roku" - tłumaczył.
Jak podkreślił, udział Polaków w tej misji "nie był jednak jedynie częścią inwazji, ale miał dla nich znacznie większe znaczenie: podróż z Anglii do Normandii była symbolicznym początkiem ich powrotu do kraju".
Koszt całego projektu wyniesie ok. 40 tys. funtów i udało się już zebrać niemal połowę tej kwoty.
"Potrzebujemy jednak sporo więcej, a jak zbierzemy powyżej 40 tys. funtów, to tym lepiej, bo użyjemy tych środków na wsparcie rozwoju muzeum w bazie RAF Ingham, poświęconego pamięci polskich dywizjonów bombowych. Pozwoli to nam także na stałe dbać o pamięć o polskich lotnikach" - tłumaczył Kornicki.
Jak zaznaczył, w szczególności liczy na małe darowizny ze strony osób indywidualnych, bo "to część wspólnego brytyjskiego, francuskiego i polskiego dziedzictwa, które należy do nas wszystkich".
We wrześniu 2017 roku ponad 320 tys. osób zagłosowało na jego ojca w plebiscycie brytyjskiego dziennika "Telegraph" sprawiając, że postać Franciszka Kornickiego znalazła się w stałej ekspozycji londyńskiego Muzeum Królewskich Sił Powietrznych (RAF).
"Większość z głosujących było w Polsce. Gdyby każda z tych osób przekazała teraz choćby jedną złotówkę to zrealizujemy nasz cel" - podkreślił Richard Kornicki.
Za realizację pomnika - zaprojektowanego na wzór stylizowanej na skrzydła polskiej husarii litery "V" (od angielskiego "Victory", zwycięstwo) z trzema modelami samolotów Spitfire w wersji LF.IX polskich dywizjonów 302, 308 i 317 zawieszonymi pomiędzy jej ramionami - opowiada polski architekt Aleksander Smaga, który wcześniej był odpowiedzialny także za Pomnik Armii Krajowej w Krakowie. Pierwszą bazą wspomnianych trzech dywizjonów na kontynencie europejskim było noszące kryptonim B-10 lotnisko w Plumetot.
Wokół monumentu znajdą się także napisy w trzech językach - polskim, angielskim i francuskim - z sentencją "za wolność naszą i waszą". Aleksander Smaga tłumaczył w rozmowie z PAP, że pomnik "będzie bardzo rozpoznawalny i stanie w samym sercu miasteczka, w którym niegdyś stacjonowało polskie lotnictwo".
"Chciałem przede wszystkim, żeby polscy lotnicy mieli swój pomnik, który upamiętnia ich wkład w (zwycięstwo) podczas II wojny światowej. Polacy nie maszerowali w paradzie zwycięstwa w Londynie i choć ich wkład był ogromny, to nie otrzymali do tej pory należytego uznania" - podkreślił.
Z kolei zastępczyni mera Plumetot Anne-Marie Marie podkreśliła w rozmowie z polskimi mediami, że pamięć o polskich lotnikach jest w mieście wciąż żywa. Jak zaznaczyła, jeden z byłych merów miejscowości często wspomina, że jako mały chłopiec zawoził Polakom mleko z farmy swych rodziców.
Oficjalne odsłonięcie pomnika jest planowane na 9 czerwca w ramach obchodów 75. rocznicy lądowania Aliantów w Normandii.
Darowizny na cel budowy pomnika przyjmowane są przez specjalną stronę internetową https://www.crowdfunder.co.uk/a-polish-air-force-memorial-in-france
PAP/ho