Logo Polskiego Radia
Print

"W tym momencie nie widzę konieczności zmian w rządzie"

PR dla Zagranicy
Halina Ostas 09.09.2017 11:08
Beata Szydło zapowiedziała, że za dwa miesiące - w połowie kadencji rządu - dokona podsumowania jego prac
Premier Beata SzydłoPremier Beata SzydłoFoto: polskieradio.pl

Beata Szydło zapowiedziała w rozmowie z PAP, że za dwa miesiące - w połowie kadencji rządu - zostanie dokonane podsumowanie jego prac. Mówiła też m.in reformie sądownictwa, pracownikach delegowanych, reparacjach.

- To jest bardzo dobra okazja do tego, żeby pokazać, co zostało zrobione, ale też dobra okazja do tego, żeby zastanowić się, gdzie jeszcze można było osiągnąć lepsze rezultaty i przygotować plany na kolejny rok- powiedziała Szydło.

- Natomiast, jeżeli chodzi o zmiany w rządzie, ja w tym momencie nie widzę takiej konieczności. Jednak zawsze powtarzam, że każdy z ministrów, również i ja musimy mieć cały czas świadomość, że nasze stanowiska podlegają ocenie. Przede wszystkim wyborców - dodała.

Przeciw protekcjonizmowi

Premier była pytana, jakie kroki rząd podejmie w związku z zapowiedziami prezydenta Francji na temat pracowników delegowanych oraz czy Polska będzie w stanie znaleźć sojuszników, żeby powstrzymać nowelizację tej dyrektywy. Szefowa rządu oceniła, że obecnie praca nad dyrektywą budzi duże emocje.

- Polska, jak i cała Grupa Wyszehradzka, przedstawiła jasne stanowisko w sprawie pracowników delegowanych. Podobne stanowisko ma Hiszpania, rozmawiałam z premierem Hiszpanii w Warszawie. Jestem z nim w stałym kontakcie - powiedziała Szydło.

Premier przypomniała, że ws. pracowników delegowanych rozmawiała z prezydentem Francji w trakcie szczytu UE w Brukseli wraz z przywódcami państw Grupy Wyszehradzkiej.

- Wspólnie podjęliśmy decyzję o utworzeniu zespołu roboczego. Wkrótce pani minister Elżbieta Rafalska pojedzie do Paryża i spotka się ze swoją odpowiedniczką z rządu francuskiego. Wydaje się, że ws. pracowników delegowanych podobne do nas zdanie mają państwa bałtyckie - zaznaczyła.

- Prace trwają, szukamy kompromisu. Zależy nam przede wszystkim na tym, żeby zabezpieczyć interes polskich pracowników i przedsiębiorców. Prezydent Macron nie rozumie, że protekcjonizm, który on forsuje prowadzi w złą stronę i podważa jedną z zasad swobód wspólnego rynku - dodała szefowa rządu.

Nie być jedynie montownią

Premier oceniła, że Polska na arenie międzynarodowej zaczyna odgrywać coraz ważniejszą rolę. - Jesteśmy krajem odnoszącym sukcesy. Potrafimy bronić własnych interesów i głośno mówić o konieczności pewnych zmian. To nie podoba się szczególnie tym, którzy do tej pory byli przyzwyczajeni, że Polska, ale nie tylko Polska, bo i inne państwa z naszej części Europy także, bezrefleksyjnie poddają się woli najsilniejszych państw Europy Zachodniej - powiedziała.

- Polska nie chce być już montownią wielkich firm. Polska chce być państwem, które oferuje innym państwom swoje firmy, wspiera je w ekspansji, stwarza warunki do konkurowania. Spodziewam się, że Bruksela będzie pewnie próbowała od czasu do czasu pokazywać nam jakieś niezadowolenie, natomiast proszę być spokojnym, to absolutnie nie wpływa ani na naszą pozycję, ani interesy w UE - dodała szefowa rządu.

Dopytywana o zarzuty opozycji, że rząd chce wyprowadzić Polskę z UE stwierdziła, że jest to kłamstwo. - To próba straszenia Polaków, którzy są bardzo prounijnie nastawieni. Nikt nie ma zamiaru wyprowadzać Polski z UE ani nie damy się wypchnąć z UE, bo myślę, że niektórzy chcieliby i takiego scenariusza - zaznaczyła.

- Jesteśmy państwem członkowskim, takim samym jak pozostałe. Bronimy naszych interesów, natomiast oczywiście my prowadzimy inną politykę niż poprzedni rząd, który zdawał się bezkrytycznie przyjmować narzucane rozstrzygnięcia. Dostrzegamy, to, że interes Polski jest inny - dodała Szydło.

Premier oceniła, że polski rząd robi dokładnie to, co inne kraje UE - broni swojego kapitału, gospodarki i przedsiębiorców.

- To naturalne, że przy stole w Brukseli, przy którym siedzi 28 przywódców, trzeba dyskutować, przedstawiać swoje argumenty, ucierać stanowiska. Przyjęcie biernej postawy i godzenie się dla świętego spokoju na wszystko jest po prostu błędem - zaznaczyła.

Sprawa reparacji

Szefowa rządu była również pytana o kwestię reparacji od Niemiec oraz o to, kiedy możliwe jest stanowisko w tej sprawie.

- To jest oczywiście bardzo dogłębny problem i myślę, że przede wszystkim, jeżeli chodzi o reparacje wojenne, te, o których mówił pan premier Jarosław Kaczyński, czyli reparacje od Niemiec, to jest po prostu kwestia uczciwości i sprawiedliwości wobec Polski. Polska była ofiarą II wojny światowej, potem przy przyzwoleniu państw zachodnich zostaliśmy wepchnięci w system kolejnego państwa, które na nas wywierało wpływ czyli Związku Radzieckiego - odpowiedziała premier.

- Uważamy, że tej sprawy nie można pominąć, domagamy się tylko uczciwości i sprawiedliwości. To będzie z pewnością poprzedzone ważnymi decyzjami politycznymi, popartymi również decyzją kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości. Dopiero potem będzie można przejść na poziom dyplomatyczny. Teraz jednak trwają analizy - dodała Szydło.

Medialny pluralizm

Premier pytana, czy rząd jest przygotowany na protesty, które może spowodować planowana przez rząd dekoncentracja mediów, odpowiedziała, że rząd jest przygotowany na tłumaczenie swoich racji. - Jeśli chodzi o zmiany w mediach, o ich dekoncentrację, to chcemy mieć pluralizm, którego w tej chwili w Polsce faktycznie nie ma - powiedziała.

- Kiedy wprowadzaliśmy pierwsze zmiany, pierwszą ustawę medialną, byłam z wizytą we Francji. Już wtedy podniesiono larum, że w Polsce ma miejsce zamach na wolność słowa. Ówczesny prezydent Francji Francois Hollande zapytał mnie wtedy, o co chodzi z mediami w Polsce, co się dzieje. Odpowiedziałam mu, że wprowadzamy dokładnie takie same rozwiązania, jakie są w tej chwili we Francji - dodała Szydło.

Reforma sądownictwa

Szefowa rządu podkreśliła, że rząd będzie starał się "jasno i rzetelnie" komunikować społeczeństwu potrzebę tej reformy oraz reformy sądownictwa, która - jak dodała - "wydaje się być najpilniejszą".

- Chcę też jasno powiedzieć, że dla nas w tej chwili najważniejsza jest reforma sądów. To jest przede wszystkim ten pierwszy etap, który musimy przejść - zaznaczyła.

Dopytywana, czego spodziewa się po prezydenckich projektach ustaw ws. SN i KRS oraz czy reforma sądownictwa nie stanowi zagrożenia dla jedności obozu rządzącego, odpowiedziała, że "jedność obozu dobrej zmiany jest podstawą".

- Wierzę w to głęboko, że pan prezydent będzie w swoich projektach proponował rozwiązania, o których sam mówił jeszcze jako kandydat na prezydenta i co wielokrotnie potem już po wyborach podkreślał, mówiąc o konieczności reformy polskiego sądownictwa - podkreśliła premier.

- Przede wszystkim chodzi o stworzenie systemu, który będzie bronił ludzi - sądy dla ludzi, a nie dla sędziów. Czekam w tej chwili na te projekty, po zapoznaniu się z nimi będę mogła je ocenić. Dla nas najważniejsze jest to, aby propozycje Pana prezydenta zawierały rzeczywistą reformę sądownictwa. Pozorna reforma nie ma sensu - stwierdziła szefowa rządu.

PAP/ho

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt