Nie będzie końca wojny w Jemenie

Przedstawiciele bojowników Huti nie przyjechali do Genewy, gdzie miało się odbyć spotkanie z drugą stroną konfliktu - przedstawicielami rządu jemeńskiego.

Martin Griffiths - przedstawiciel Organizacji Narodów Zjednoczonych - wyraził nadzieję, że nie kończy to drogi do rozpoczęcia procesu pokojowego. Za kilka dni spotka się z przedstawicielami szyickich bojowników w Sanie - stolicy Jemenu, najbiedniejszego państwa na Półwyspie Arabskim. Bojownicy domagali się zagwarantowania im bezpiecznego powrotu ze Szwajcarii i przekazania jeńców wojennych.

Jeszcze za czasów prez. #Saleh.a #Jemen był najbiedniejszym krajem arabskim. Gdy w 2010r pisałem #apel #humanitarny #ONZ dla Jemenu, poziom niedożywienia dzieci był wyższy niż w Etiopii czy #Darfur.ze. 50%+ ludności cierpi na niedobór wzrostu = skutek chronicznego niedożywienia.

— Wojtek Wilk PCPM (@WilkWojtekWAW) 6 lipca 2018

To miały być pierwsze rozmowy pomiędzy przedstawicielami rządu a bojownikami Huti od 2016 roku. Rok wcześniej w wewnętrzne spory polityczne w Jemenie wmieszały się sąsiednie państwa. Południowa część Jemenu jest kontrolowana przez rząd popierany przez koalicję, której przewodzi Arabia Saudyjska. W wojnę zaangażowany jest również Iran popierający drugą stronę konfliktu - szyickich bojowników Huti.

Rakietowa wymiana ognia. Powrót "zapomnianego" konfliktu w Jemenie [ANALIZA] @JRaubo #Jemen #wojna #USA https://t.co/2tXJ8lYkim pic.twitter.com/mDUIOi3Cx8

— Defence24.pl (@Defence24pl) 13 października 2016

Konflikt w Jemenie jest nazywany największą katastrofą humanitarną na świecie. Według ONZ, wojna pochłonęła więcej niż 10 tysięcy ofiar; setki tysięcy nie mają dostępu do bieżącej wody i szpitali, borykają się z epidemią cholery, a kraj jest w katastrofalnej sytuacji ekonomicznej. Według organizacji pozarządowych, obydwie strony konfliktu robią niewiele, by zminimalizować cierpienia ludności cywilnej.

IAR/ks