My Polacy, ze względu na dużą liczbę rodaków, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii, z niepokojem patrzymy na możliwość tzw. otwartego Brexitu - powiedział w czwartek w radiowej Jedynce wicemarszałek Senatu Adam Bielan.
Pytany o możliwość tzw. otwartego Brexitu, czyli wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez podpisania z nią porozumienia, Bielan odpowiedział, że Polska patrzy na takie scenariusz "z niepokojem".
- My Polacy, ze względu na liczbę rodaków, którzy mieszkają na Wyspach, to jest ponad milion osób - przypomnę, że niemal każdy ma w swojej rodzinie, w gronie znajomych kogoś, kto na Wyspach Brytyjskich mieszka, pracuje - z niepokojem patrzymy na te wszystkie wydarzenia - zaznaczył Bielan.
Przyznał, że w Wielkiej Brytanii trwają przygotowania do wszelkich możliwych scenariuszy, ale nie znaczy to, że Wielka Brytania i UE są przygotowane na "twardy Brexit". - To będzie oznaczało olbrzymie problemy, również jeśli chodzi o połączenia lotnicze - ocenił.
Zdaniem Bielana w tej chwili możliwe są wszystkie scenariusze. - Wciąż możliwy jest upadek rządu pani premier May. Wprawdzie wygrała głosowanie nad wotum nieufności, ale lider laburzystów (Labour Party - PAP) jeszcze wczoraj zarzekał się, że będzie ten wniosek ponawiał aż do skutku no i nie są zupełnie wykluczone przyspieszone wybory, chociaż widać wyraźnie, że większość Izby Gmin takich wyborów w tej chwili nie chce. Ale tego wariantu zupełnie nie da się wykluczyć, gdyby kryzys przedłużał się o kilka tygodni - stwierdził.
Bielan zaznaczył, że żaden z jego kolegów mieszkających w Wielkiej Brytanii nie jest w stanie ocenić, który scenariusz jest najbardziej prawdopodobny. - Jesteśmy w sytuacji, w której nie sposób przewidzieć tego, co będzie za miesiąc - powiedział.
Twarda postawa przywódców
Ocenił, że przywódcy unijni prezentują w tej kwestii "twardą postawę". - Brexit to jest też grzech co najmniej zaniechania ze strony kluczowych przywódców unijnych (...), którzy najpierw w negocjacjach z premierem Cameronem nie byli w stanie posunąć się choćby na centymetr. Nie byli w stanie (nic dać - PAP) premierowi Cameronowi, który był zwolennikiem pozostania w UE (...), a nie dostał od przywódców unijnych poważnych warunków" - stwierdził. Dodał, że podobnie było w trakcie negocjacji dotyczących samego Brexitu. - Dziś wielu przywódców unijnych nie ukrywa satysfakcji, że Brytyjczycy dzisiaj mają kłopoty, bo to jest cały proces, który ma zastraszyć kolejnych kandydatów do wyjścia z UE - mówił.
Głosowania w Izbie Gmin
We wtorek Izba Gmin zagłosowała przeciwko proponowanemu przez rząd projektowi umowy o zasadach wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Przeciwko propozycji zagłosowało aż 432 posłów przy zaledwie 202 głosach poparcia (przewaga 230 głosów). Tak wysokiej parlamentarnej porażki urzędującego brytyjskiego premiera nie było od ponad 100 lat.
W środę wieczorem Brytyjska Izba Gmin zagłosowała przeciwko złożonemu przez opozycyjną Partię Pracy wnioskowi o wyrażenie wotum nieufności dla rządu Theresy May. Przeciwko propozycji zagłosowało 325 posłów przy 306 głosach poparcia (przewaga 19 głosów). W efekcie szefowa rządu i jej ministrowie pozostaną na stanowiskach. Po głosowaniu brytyjska premier Theresa May zaapelowała do posłów wszystkich ugrupowań o "zjednoczenie się, postawienie interesu narodowego na pierwszym miejscu i zrealizowanie woli wyrażonej w referendum" o wyjściu kraju z UE. Jak oceniła, "zdecydowana większość Brytyjczyków chce od nas doprowadzenia do Brexitu i rozwiązania innych poważnych kwestii, które są dla nich ważne".
W razie braku większości dla umowy proponowanej przez May lub jakiegokolwiek alternatywnego rozwiązania Wielka Brytania automatycznie opuści UE o północy z 29 na 30 marca bez umowy na mocy procedury wyjścia opisanej w art. 50 traktatów. Taki scenariusz prawdopodobnie doprowadziłby do poważnych utrudnień w handlu międzynarodowym i problemów z zaopatrzeniem w żywność, leki oraz zaburzyłby europejski łańcuch dostaw, np. w branży motoryzacyjnej.
IAR/PR Jedynka/PAP/dad
Zobacz nasz profil w serwisie facebook.