Logo Polskiego Radia
Print

Co dalej z Syrią?

PR dla Zagranicy
Michał Strzałkowski 14.02.2012 11:14
  • Co dalej z Syrią - Rozmowa z Jarosławem Kociszewskim
Rosja i Chiny zapowiadają, że nie poprą wysłania do Syrii wspólnych sił pokojowych Ligi Arabskiej i ONZ.
fot. PAP/EPAfot. PAP/EPA

Rosja i Chiny zapowiadają, że nie poprą wysłania do Syrii wspólnych sił pokojowych Ligi Arabskiej i ONZ. W niedzielę z takim apelem zwróciły się państwa Ligi, władze w Damaszku odrzuciły go. Inicjatywę poparła za to Unia Europejska.
Moskwa i Pekin już wcześniej zablokowały rezolucję ONZ wzywającą prezydenta Syrii Baszara al-Asada do ustąpienia. Teraz solidarnie sprzeciwiły się interwencji militarnej.
Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow powiedział, że jego kraj przygląda się propozycji Ligi Arabskiej, ale oczekuje na więcej szczegółów. Jego zdaniem, zanim taka misja się rozpocznie, sytuacja w Syrii powinna się uspokoić. Według Ławrowa, presja świata powinna skupiać się nie tylko na rządzących w Syrii, ale też na tamtejszej opozycji. Chodzi o to, by najpierw doszło do rozejmu, jednak problem w tym, że siły opozycyjne nikomu nie podlegają i w związku z tym nie można ich do tego wezwać.
Również Chiny nie dały jasnego sygnału poparcia. Zdaniem Pekinu, najpierw należy zmniejszyć napięcie w Syrii, a następnie doprowadzić do postępu dialogu politycznego i utrzymania pokoju na Bilskim Wschodzie. Rzecznik chińskiego MSZ Liu Weimin stwierdził, że inne rozwiązanie "skomplikuje sprawę".
Unia Europejska popiera inicjatywę Liga Arabska i wezwała członków Rady Bezpieczeństwa ONZ do zachowania się odpowiedzialnie w tej sprawie. Uwagi do propozycji Ligi Arabskiej ma Wielka Brytania, choć co do zasady ją popiera. Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague uważa, że wszelkie siły pokojowe w Syrii nie powinny pochodzić z krajów Zachodu.

Tymczasem kolejny dzień trwa ostrzał artyleryjski syryjskiego miasta Homs. Według organizacji praw człowieka, to jeden z najcięższych ataków sił prezydenta Baszara al-Assada na miasto.
Aktywiści informują telefonicznie agencję afp, że ostrzał przedmieść, osiedla Baba Amr, rozpoczął się świcie. Średnio na osiedle spadają dwie rakiety na minutę.
Według świadków sytuacja w Homs i okolicach jest tragiczna. W mieście pozostały kobiety w ciąży, osoby ciężko chore oraz ranni, których nie można ewakuować.
Wieczorem do miasta chciało się dostać kilku działaczy organizacji praw człowieka. Zamierzali dostarczyć mieszkańcom artykuły pierwszej potrzeby - chleb, mleko dla dzieci i leki. Jednak w ich samochód uderzyła rakieta. Wszyscy zginęli. "Mimo że informowaliśmy ich, iż jest niebezpiecznie, stwierdzili, że nie zostawią ludzi samych"- mówił działacz praw człowieka Hadi Abdullah.
Według Navi Pillay - wysokiego komisarza ONZ do spraw ochrony praw człowieka - od 4 stycznia w ataku sił rządowych na Homs zginęło co najmniej 300 osób.
Starcia między władzami w Damaszku a opozycją w Syrii trwają prawie od roku. Do tej pory zginęło w nich co najmniej 5 tysięcy cywilów.

IAR/MS

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt