Zmarła kobieta, która została ranna w zamachu terrorystycznym w kurorcie Cambrils, na północnym wschodzie Hiszpanii - poinformowała w piątek policja. To pierwsza ofiara śmiertelna tego ataku. Łączny bilans ofiar zamachów w Cambrils i Barcelonie wzrósł do 14.
W piątek nad ranem w Cambrils nad Morzem Śródziemnym w siedem osób wjechała samochodem grupa napastników. Pojazd przewrócił się, a kiedy napastnicy wydostali się z auta, zostali ostrzelani przez policję. Wszyscy zginęli od kul funkcjonariuszy.
Początkowo informowano, że mapastnicy mieli na sobie pasy z ładunkami wybuchowymi, jednak informacje te zostały zdementowane przez przewodniczącego Generalitatu, regionalnego rządu Katalonii, Carlesa Puigdemonta.
Obecnie sytuacja w mieście, odległym o ok. 120 km na południowy zachód od Barcelony, jest pod kontrolą. Jednak służby bezpieczeństwa Katalonii wezwały mieszkańców Cambrils, do pozostawania w domach.
Kolejne zatrzymania
Wcześniej hiszpańska policja poinformowała o zatrzymaniu kolejnej osoby podejrzewanej o związek z czwartkowymi zamachami w Barcelonie i Cambrils. Podejrzanego aresztowano w mieście Ripoll na północy Katalonii. Dzień wcześniej zatrzymani zostali dwaj mężczyźni.
Służby bezpieczeństwa podały, że żaden z zatrzymanych w czwartek nie był kierowcą furgonetki, która wjechała w tłum ludzi w centrum Barcelony. Jeden z aresztowanych jest Marokańczykiem a drugi pochodzi z Melilli, hiszpańskiej enklawy w Maroku.
Rząd w Katalonii: zamachy są ze sobą powiązane
Autonomiczny rząd Katalonii poinformował, że udaremniony atak w miejscowości Cambrils nad Morzem Śródziemnym jest powiązany z wcześniejszym zamachem w Barcelonie.
Oba ataki przeprowadzono "według tego samego wzoru, jest między nimi związek" - powiedział regionalny minister spraw wewnętrznych Joaquin Forn w lokalnym radiu RAC1, nie precyzując, co dokładnie łączy oba zamachy.
Forn potwierdził, że kierowca furgonetki, który w czwartek po południu wjechał w tłum na promenadzie Las Ramblas w centrum w Barcelony, nie został dotąd schwytany. Sprawca zabił co najmniej 13 osób i ranił ponad 100. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie.
Terroryści chcieli użyć butli z gazem
Zdaniem władz Hiszpanii osiem osób mogło należeć do komórki terrorystycznej odpowiedzialnej za czwartkowy zamach w Barcelonie, a grupa ta planowała wykorzystać w ataku butle z butanem - podał w piątek Reuters za źródłem w hiszpańskim sądownictwie.
Zamach w Barcelonie
W czwartek po południu 14 osób zginęło, a ponad 100 zostało rannych w zamachu z użyciem furgonetki na zatłoczonej ulicy w Barcelonie. Do ataku przyznało się Państwo Islamskie (IS). Kierowcy pojazdu nie udało się dotychczas zatrzymać.
Kierowca wjechał na promenadę popularnej wśród turystów ulicy Las Ramblas, w centrum miasta i jadąc zygzakiem taranował wszystkie osoby, które znalazły się na jego drodze. Później opuścił pojazd i uciekł pieszo.
Żołnierze Państwa Islamskiego biorą odpowiedzialność
Do ataku przyznało się tzw. Państwo Islamskie (IS). Należąca do IS agencja prasowa Amaq poinformowała, że ataku dokonali "żołnierze Państwa Islamskiego". Nie podano jednak żadnych szczegółów, ani dowodów tego twierdzenia.
Dotychczas zatrzymano dwóch mężczyzn mających związek z zamachem, ale okazało się, że żaden z nich nie był kierowcą furgonetki. Jeden z aresztowanych jest Marokańczykiem a drugi pochodzi z Melilli, hiszpańskiej enklawy w Północnej Afryce.
Według lokalnych władz wśród rannych w Barcelonie jest co najmniej 18 cudzoziemców.
Żałoba narodowa w Hiszpanii
Po zamachu w Barcelonie, premier Hiszpanii Mariano Rajoy ogłosił trzydniową żałobę narodową. Szef hiszpańskiego rządu, który przyjechał do Barcelony, złożył kondolencje rodzinom ofiar. Podkreślił, że doszło tam do aktu "dżihadystycznego terroryzmu", który wymaga "globalnej odpowiedzi". - Jesteśmy zdecydowani, aby wygrać z tymi, którzy chcą zwalczać nasze wartości i nasz model życia - mówił Mariano Rajoy.
Świat potępia akty terroru
Głosy potępienia zamachu w Barcelonie napływają z całego świata. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani i przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker potępili sprawców tego ataku i przekazali wyrazy współczucia ofiarom zamachu i ich rodzinom. Prezydent Francji Emmanuel Macron oznajmił, że Francja solidaryzuje się z Hiszpanią po zamachu w Barcelonie. "Straszliwy atak" potępiła też kanclerz Niemiec Angela Merkel. Premier Theresa May powiedziała, że Wielka Brytania łączy się z Hiszpanią w walce z terroryzmem. Z kolei prezydent Donald Trump napisał na Twitterze, że potępia zamach w Barcelonie, i zapewnił, że USA uczynią wszystko, by pomóc Hiszpanii. Bliskość z narodem hiszpańskim wyraził też papież Franciszek.
Wyrazy współczucia przesłał też królowi Hiszpanii prezydent Rosji. W telegramie kondolencyjnym do Filipa VI, Władimir Putin podkreślił, że kolejny atak terrorystyczny w Europie, w jego opinii potwierdza konieczność zjednoczenia wysiłków na rzecz walki z terroryzmem.
Także prezydent Polski Andrzej Duda złożył wyrazy współczucia poszkodowanym w zamachu w Barcelonie i bliskim ofiar ataku. "Tragiczne wiadomości z Barcelony. Znów niewinni ludzie zabici i ranni w zamachu. Żal i współczucie dla Poszkodowanych i ich Bliskich" - napisał prezydent RP na Twitterze.
Komunikat polskiego MSZ
Specjalną infolinię uruchomiło po ataku terrorystycznym w Hiszpanii polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Dzwonić można pod numer: 22 523 86 04. Resort apeluje do Polaków przebywających w Barcelonie, by poinformowali najbliższych, jeżeli są bezpieczni.
Do chwili obecnej lokalne władze hiszpańskie nie potwierdziły, aby wśród poszkodowanych w zamachu w Barcelonie znajdowali się obywatele RP - poinformowało MSZ w czwartek wieczorem.
Resort zaznaczył, że Konsulat Generalny RP w Barcelonie "jest w stałym kontakcie z centrum kryzysowym oraz policją" i weryfikuje wszelkie informacje dotyczące poszkodowanych obywateli polskich.
Do największego zamachu w Hiszpanii doszło w 2004 roku, w pociągach podmiejskich pod Madrytem. W eksplozjach zginęło ponad 190 osób, rannych było co najmniej 2 tysiące.
IAR/PAP/dad