Logo Polskiego Radia
Print

Polska mistrzem świata. Koncert biało-czerwonych

PR dla Zagranicy
Halina Ostas 01.10.2018 08:41
Reprezentacja Polski w meczu finałowym siatkarskich mistrzostw świata pokonała Brazylię 3:0
Foto: EPA/ALESSANDRO DI MARCOFoto: EPA/ALESSANDRO DI MARCO

Tegoroczny finał siatkarskiego mundialu był kopią tego sprzed czterech lat. W 2014 roku biało-czerwoni także pokonali Canarinhos.

Brazylia - Polska - 0:3 - (26:28, 20:25, 23:25)

Pierwszy set Polacy rozpoczęli bardzo dobrze, z ogromnym spokojem i szybko zbudowali przewagę, której strzegli aż do końcówki seta. Świetnie funkcjonwał polski blok, który skutecznie czytał grę Canarinhos. Swoją świetną pracę wykonywał Bartosz Kurek, stanowiący prawdziwego lidera ofensywy biało-czerwonych. Niestety w ostatnich akcjach Brazylijczycy zaczęli razić zagrywką, głównie za sprawą świetnych serwisów Felipe Fontelesa i Isaca. Wtedy też dystans między obiema drużynami zaczął niebezpiecznie topnieć. Ostatecznie mistrzowie olimpijscy doprowadzili do remisu, a zwycięzcę wyłoniła emocjonująca gra na przewagi. O dwa punkty lepsi byli jednak nasi siatkarze, którzy objęli prowadzenie w spotkaniu.

W drugim secie znów dominowaliśmy na parkiecie, "przyciskając" rywali już od pierwszych piłek. Brazylijczycy przez całą partię postawieni byli w roli goniących wynik i widać było, że takie położenie sprawia im poważne problemy. Latynosom ewidentnie brakowało werwy i pomysłu na świetnie grających Polaków, którzy w tej odsłonie zanotowali 71-procentową skuteczność w ataku! Dodatkowo punkty zdobywane dzięki skutecznej grze w bloku i obronie, a także podarowane nam przez często mylących się mistrzów olmpijskich, były "wodą na młyn" dla bardzo pewnych siebie biało-czerwonych. Prze tak dobrej dyspozycji i mentalnej sile polskiego drużyny, wynik mógł być tylko jeden - wygrana w drugim secie i zwiększenie porwadzenia w meczu.

W trzecim secie szybko uzyskaliśmy przewagę, ale Brazylia nie składała broni. Choć nie było im łatwo po pogromie jaki zafundował im Bartosz Kurek i Kuba Kochanowski (16:10). Zespół Renana dal Zotto odrobił straty (21:22), ale pomyłki na zagrywce sprawiły, że to my mieliśmy piłki meczowe. Autorem ostatniej euforycznej radości w meczu był Bartek Kurek, który postawił kropkę nad "i" i zakończył mecz skutecznym atakiem (25:23).

polskieradio.pl/ho

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt