Agencja Standard&Poor's Global Ratings utrzymała zarówno sam rating (BBB+) Polski, jak i jego stabilną perspektywę. Zaskoczenia więc nie było, choć niektórzy analitycy liczyli na więcej, zwłaszcza w związku z lepszymi prognozami wzrostu polskiego PKB.
Zdaniem analityka mBanku Rafała Sadocha październikowa rewizja oceny wiarygodności kredytowej u agencji S&P zgodnie z oczekiwaniami nie przyniosła zmian.
– Taka ocena jest wynikiem z jednej strony bardzo dobrych krótkoterminowych perspektyw wzrostu gospodarczego oraz sytuacji budżetowej, a z drugiej zagrożeń związanych z wysokim deficytem strukturalnym. W uzasadnieniu do decyzji agencja zaznaczyła, że splot krótkoterminowych pozytywnych elementów wspiera obecnie koniunkturę w kraju i rodzi ryzyko przegrzania gospodarki – skomentował ekspert.
I dodał: W dłuższym okresie widoczne są zagrożenia związane ze starzeniem się siły roboczej. To elementy, które w opinii S&P nie pozwalają na podwyższenie perspektywy oceny wiarygodności kredytowej, na którą część obserwatorów mogła liczyć, gdyż gospodarka prezentuje się świetnie.
Rafał Sadoch przypomniał, że S&P to ta agencja, która w styczniu 2016 roku nieoczekiwanie obniżyła rating Polski i uznała, że za wcześnie jeszcze, aby wycofywać się z tej decyzji rakiem.
S&P utrzymał obecną linię
Analityk w Domu Maklerskiego mBanku Kamil Maliszewski też nie był zaskoczony decyzją S&P. Uważa, że nie przełoży się ona w jakikolwiek silniejszy sposób np. na notowania złotego albo sytuację na naszej giełdzie, bo „utrzymano dotychczasową linię”. Nowym zagrożeniem – jak dodaje – jest ewentualna możliwość przegrzania się polskiej gospodarki.
– Mamy dość ekspansywną politykę fiskalną rządu, który wprowadza różne programy społeczne. (...) Wskazano na ryzyka te same co wcześniej, czyli jeśli pogorszyłaby się sytuacja budżetowa, to mógłby to być czynnik przemawiający za obniżką ratingu. W długim horyzoncie czasowym wskazuje się też na ryzyka demograficzne, ale w perspektywie roku czy dwóch wydaje się, że agencja nie widzi większych zagrożeń – skomentował Maliszewski.
Dobre wyniki gospodarki to za mało
Takiej właśnie decyzji agencji S&P oczekiwał również Piotr Bartkiewicz, starszy ekonomista mBanku, który zauważył, że dobre perspektywy naszej gospodarki na kolejne kwartały oraz dobre tegoroczne wyniki nie wystarczyły, aby zmieniła się wiarygodność kredytowa i fiskalna Polski, bowiem agencja patrzy głównie na średnioterminowe perspektywy deficytu, a w tym wypadku istnieje duża niepewność.
– Mamy wiele niewiadomych oraz utrzymujące się czynniki ryzyka. Nie wiemy, jaki będzie ostateczny kształt legislacji w sprawie kredytów frankowych, oraz jakie skutki w dłuższym okresie czasu dla podaży pracy i finansów publicznych będzie miała obniżka wieku emerytalnego – ocenił ekspert.
– S&P oraz inne agencje ratingowe będą chciały zobaczyć też, jaka część wzrostu wpływów podatkowych, którą teraz obserwujemy, wynika z koniunktury, a jaka z działań resortu finansów. Agencja daje sobie czas na obserwowanie, jak będą ewoluować wpływy podatkowe, jakie będą skutki obniżenia wieku emerytalnego i jak będzie się zachowywać deficyt sektora finansów publicznych, gdy wrócą publiczne inwestycje. Obecnie deficyt ten jest niski, bo niskie są inwestycje. W momencie, kiedy ruszą możemy się spodziewać zwiększenia deficytu – zwłaszcza po stronie samorządów – powiedział Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia Bartkiewicz.
polskieradio.pl/ho