Samobójstwo po dziennikarskim żarcie?
PR dla Zagranicy
Michał Strzałkowski
07.12.2012 20:23
Pracownica szpitala w Londynie, która odebrała fałszywy telefon do ciężarnej księżnej Kate, nie żyje.
Szpital im. Edwarda VII w Londyniefot. www.kingedwardvii.co.uk
Recepcjonistka z londyńskiego szpitala, która odebrała fałszywy telefon do ciężarnej księżnej Kate, nie żyje. Policja podejrzewa, że popełniła samobójstwo. John Lofthouse, dyrektor szpitala króla Edwarda VII, gdzie Jacintha Saldanha pracowała od ponad czterech lat, w specjalnym oświadczeniu wyraził głęboki żal. Jak mówił, była ona wspaniałą pielęgniarką, bardzo szanowaną i popularną wśród kolegów. "Była wysokiej klasy pielęgniarką, która z poświęceniem opiekowała się setkami pacjentów podczas swojej pracy z nami" - powiedział dyrektor szpitala. Jak podkreślił, Jacintha Saldanha była ofiarą fałszywego telefonu do szpitala. Nieprzytomną kobietę znaleziono w mieszkaniu niedaleko kliniki króla Edwarda VII, gdzie pracowała. Wezwano pogotowie, lekarzom nie udało się jednak jej uratować. Kobieta, zatrudniona w londyńskiej klinice jako pielęgniarka, odebrała telefon, kiedy do szpitala zadzwonili australijscy dziennikarze, podający się za królową Elżbietę II i księcia Karola. Para pracująca dla australijskiego radia 2DayFM, została połączona z prywatną pielęgniarką księżnej Kate, która przekazała im informacje o stanie zdrowia księżnej. Cała sprawa była obszernie komentowana w mediach i na portalach plotkarskich. Książę William i księżna Kate również wydali specjalne oświadczenie po otrzymaniu informacji o śmierci pielęgniarki. Napisali w nim, że w szpitalu doświadczyli wspaniałej opieki, zapewnili też, że myślami i modlitwą są z rodziną, przyjaciółmi i kolegami zmarłej pielęgniarki. Śledztwo, mające wyjaśnić okoliczności śmierci Jacinthy Saldanha prowadzi Scotland Yard. Kobieta osierociła dwoje dzieci.
IAR/MS