Amerykanie naciskają na Europę, by była bardziej stanowcza w sprawie Ukrainy - donosi portal internetowy EUobserver. Stany Zjednoczone ogłosiły sankcje wizowe wobec niektórych osób odpowiedzialnych za przemoc w Kijowie. Natomiast Unia Europejska wyraziła głębokie zaniepokojenie i nie wykluczyła działań, jeśli nastąpi eskalacja konfliktu. Bruksela jednak o sankcjach nie mówi.
W artykule zamieszczonym na portalu EUobserver możemy przeczytać, że na Unię naciska amerykański departament stanu. „Amerykanie dzwonią do nas codziennie i pytają co Unia Europejska zamierza zrobić” - relacjonuje w rozmowie z portalem jeden z urzędników, lub dyplomatów, przedstawiony jako unijne źródło.
EUobserver donosi też, że zakaz wjazdu do USA dla przedstawicieli ukraińskich władz i oligarchów jest symboliczny, bo oni odwiedzają przede wszystkim Europę i w Europie trzymają większość swoich pieniędzy. Unijne sankcje, jak zamrożenie aktywów finansowych w krajach członkowskich, byłyby dla nich bolesne.
W artykule możemy też przeczytać o reakcji jednego z internautów na oświadczenie szefowej unijnej dyplomacji. Catherine Ashton podkreśliła wczoraj, że Wspólnota jest głęboko zaniepokojona wydarzeniami w Kijowie. A kiedy podobne oświadczenie zamieściła na jednym z portali społecznościowych prezydent Litwy, jeden z internautów napisał: „To wprowadźcie sankcje i przestańcie mówić, że jesteście zaniepokojeni. Tam giną ludzie”.
Kliczko wzywa UE do wprowadzenia sankcji
Jeden z liderów ukraińskiej opozycji Witalij Kliczko wzywa Unię Europejską do wprowadzenia sankcji wobec władz w Kijowie. Kliczko pisze o tym w liście opublikowanym na łamach niemieckiego dziennik „Bild”.
Witalij Kliczko ma nadzieje, że Unia Europejska zmieni swój ton wobec ukraińskich władz. „Nie można dłużej czekać. Tak jak Stany Zjednoczone, Europa musi zdecydować się na sankcje” - pisze lider opozycji. Kliczko przekonuje, że prezydent Janukowycz myli się, licząc na to, że ludzie odwrócą się od opozycji na Ukrainie, oskarżając ją o wywołanie chaosu w kraju.
Jak czytamy, Ukraińcy wiedzą, że odpowiedzialność za obecną sytuację ponosi Janukowycz. Witalij Kliczko dodaje, iż prezydent ma na rękach krew ludzi, którzy zginęli na Majdanie. Jak podkreśla, pierwszy raz od upadku Związku Radzieckiego władza zaczęła strzelać do demonstrantów. „Pokażemy Janukowyczowi, że nasze dążenie do wolności jest silniejsze niż strach przed jego snajperami” - pisze Witalij Kliczko.
IAR/KG