Polscy dyplomaci ratują dziennikarzy
PR dla Zagranicy
Michał Strzałkowski
27.02.2012 20:13
Czynią też starania wywiezienia z Syrii ciała amerykańskiej korespondentki wojennej Marie Colvin.
Marie ColvinŹr. YouTube
Polscy dyplomaci próbują ewakuować rannych zachodnich dziennikarzy z Syrii. Czynią też starania wywiezienia z tego kraju ciała amerykańskiej korespondentki wojennej Marie Colvin. Rzecznik polskiego MSZ Marcin Bosacki powiedział Polskiemu Radiu, że sprawa jest bardzo trudna, ale dyplomaci nie tracą nadziei na powodzenie operacji. Polski ambasador pozostaje w stałym kontakcie z innymi dyplomacjami np. z francuską i brytyjską, których obywatele znajdują się w Homs, a także z dyplomacją USA, której interesy reprezentuje w Damaszku. Z drugiej strony utrzymuje kontakt z syryjskim Czerwonym Półksiężycem oraz z władzami Syrii. Marie Colvin i francuski fotoreporter Remi Ochlik zostali zabici w ubiegłą środę podczas ataku sił rządowych na prowizoryczne centrum prasowe w Hims. W mieście pozostają inni ranni dziennikarze. Jest wiele ofiar pośród ludności cywilnej.
Poprawki do syryjskiej konstytucji poparło niecałe 90% głosujących w referendum. Takie są wstępne wyniki wczorajszego głosowania w Syrii, gdzie od 11 miesięcy trwają antyrządowe walki i demonstracje.
Wyniki referendum przekazał minister spraw wewnętrznych. Mohammed al-Shaar poinformował również, że frekwencja wyniosła 57.4%. Za zmianami opowiedziało się 89.4%, co daje 8 milionów 376 tysięcy osób uprawnionych do głosowania, które dotarły do urn.
Opozycja określa referendum jako farsę, bo w czasie, gdy Syryjczycy szli do urn, w różnych częściach kraju trwały kolejne zacięte walki między wojskiem o opozycyjnymi bojówkami.
Zaproponowane przez władze zmiany zakładają przede wszystkim wprowadzenie systemu wielopartyjnego i pozbawienie partii Baas roli przewodniej partii w kraju. Na mocy zmian w przepisach, w Syrii mają powstać nowe ugrupowania, a kadencja prezydenta zostanie skrócona. Analitycy twierdzą jednak, że zmiany są tylko pozorne, a gdyby reformy były prawdziwe, zacząłby się dialog z opozycją.
Stany Zjednoczone nazwały referendum "śmiechu wartym". Organizowanie głosowania i równoczesne krwawe tłumienie antyrządowego powstania skrytykował też minister spraw zagranicznych Turcji.
IAR/MS